sobota, 19 kwietnia 2014

Prolog

(..)-Violetta możesz zejść na dół?
Usłyszałam głos ojca, odłożyłam pamiętnik i zeszłam do niego. Pobiegłam i zakryłam mu oczy.
-Zgadnij kto to?- zapytałam nie mogąc powstrzymać się od śmiechu.
-Nie teraz Violetto- odpowiedział mi mój tata. Nagle zauważyłam, że w pokoju zebrali się :Tata, Jade, Olga i Ramallo.
-Coś się stało? Znowu gdzieś wyjeżdżamy?- Zapytałam spuczając głowę na dół. Posmutniałam.
- Nie kochanieńka,Ty wyjeżdżasz.- powiedziała Jade tym swoim głupkowatym śmiechem.
-Ale, ale jak to? O co chodzi tato? Nie rozumiem nic z tego. - zupełnie ogłupiałam. Co tym razem? Może jeszcze okaże się, że mam wujka? Tego bym już nie wytrzymała.
W tym momencie ojciec wręczył mi coś do ręki, otworzyłam tajemniczą kopertę, wyjęłam kartkę i zaczęłam czytać:
Bilet do Barcelony dla Violetty Castillo, data: 15.07.2014 roku.
-To dla mnie?
-Oczywiście głuptasie.
-Ale z jakiej to okazji?- zaptałam z niedowierzaniem
-Z okazji twoich 18 urodzin kochanie, możesz zabrać ze sobą jeszcze 4 osoby. Wybierz rozważnie.
-Dziękuje tato, nie musiałeś- przytuliłam sie do jego klatki tak najmocniej jak umiałam
-Ale to nie był mój pomysł tylko Jej.- pokazał na Jade, która się uśmiechnęła, podeszła do mnie i przytuliła.
-Mam nadzieję, że nasz topór wojenny został zakopany- szepnęła mi w ucho i dała buziaka w czoło takiego jakiego dawała mi mama.
-Dziękuje jeszcze raz.- powiedziałam i poszłam do pokoju zadzwonić do dziewczyn i do Diego...

1 komentarz: