Naty
-Maxymilianie!!! - wrzasnęłam na cały głos kiedy Maxi wyjął mnie z auta i postawił przed sobą.
-No co?
- Jeszcze masz czelność pytać się co?
- No tak... Dobra Natalia; już ci tłumaczę.
- Wiesz, że właśnie mnie porwałeś?
- No tak. Ale gdy zobaczysz niespodziankę, od razu złość ci przejdzie.
- Tsaa. Co znowu?
- Patrz! - pokazałem jej nasz nowy dom. Tak nasz dom. Jak to pięknie brzmi
- No jakiś domek to stoi, całkiem ładny. I co dalej?
- Jeszcze nie zrozumiałaś? - powiedziałem ze śmiechem.
- No nie bardzo..
- To nasz nowy dom! - krzyknąłem tak głośno że aż ludzie z ulicy zaczęli na mnie się gapić
- Aaaa! Tak się cieszę! - powiedziałam po czym pocałowałam go. - Ale ro nie oznacza że wszystko zostaje ci wybaczone! Możemy wprowadzić się jeszcze dziś, ale za karę dzisiaj śpisz w salonie!
- No dobrze..
- Kocham Cię
- Ja Ciebie też..
Violetta
Teraz to ja już nie wiem, to był prawdziwy filmik czy nie. Mniejsza o to. Jestem już spakowana. Za godzinę wylatujemy. Bardzo się cieszę. Wyobrażam sobie Leona i mnie spacerujących brzegiem plaży przy zachodzie słońca.. To znaczy Diego, tak Diego. Z zamysłu wyrwał mnie dzwonek mojego Iphona. Była to Fran
- Halo?
- cześć Violu, gotowa?
- Tak gotowa tylko nie wiem kto mnie zawiezie na lotnisko..
- możesz jechać że mną. odwozi mnie mój Tata. Napewno cię podrzuci.
- Napewno mogę?
- Tak pewnie żaden kłopot, będę za 30 min
- Jesteś kochana. Pa
- Pa Violu
Leon
Za 15 minut wylatujemy! Muszę zdążyć. Pojechałem na miejsce. O nie!..
----------------------------------------------
Rozdział beznadziejny. Sorki, ale wena mi nie dopisała. Jak myślicie czy Leon zdążył na samolot? Dowiecie sie tego w następnym rodziale. Proszę komenujcie ;)
Te amo :*
superowy rozdział
OdpowiedzUsuń